Miastko. Małżeństwo Hinc skarży się na warunki mieszkaniowe

Dyrektor Zarządu Mienia Komunalnego jest zdziwiony naszą interwencją. Bo lokatorzy najpierw poszli do gazety "zapominając" poinformować go o swoich roszczeniach.

Damian Hinc lokal komunalny przy ul. Armii Krajowej zajmuje od urodzenia. Teraz jednak mieszka tam z żoną Anną i trzyletnim synem. Ich przekleństwem jest stan techniczny mieszkania.

- Wszechobecny grzyb wpływa na zdrowie naszego synka. Ponadto w kuchni nie ma żadnego ogrzewania, a łazienka to drewniany kącik wygospodarowany obok kuchennego stołu - opowiada małżeństwo Hinc.

Bezpośrednio po porodzie szpital nie pozwolił na przewiezienie noworodka do tego lokalu. Anna Hinc pierwsze miesiące musiała spędzić u rodziców.

- Niedługo urodzi się nam kolejne dziecko. Dlatego prosimy o pomoc, bo z dwójką dzieci nie chcemy mieszkać w takich warunkach - mówi 20-letnia Anna Hinc.

Jej 23-letni mąż jest jeszcze wychowankiem Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Tursku. 10 miesięcy spędził w więzieniu po prawomocnym wyroku.

- To był błąd młodości, ale teraz jestem już na dobrej drodze. Chcę sobie jakoś życie ułożyć - deklaruje Damian Hinc.

Oboje przyznają, że nie regulują rachunków wobec Zarządu Mienia Komunalnego. Uważają, że… standard mieszkania im na to nie pozwala. Teoretycznie na opłacanie czynszu ich stać, bo Damian Hinc ma 1100 zł renty po zmarłym ojcu. Dług urósł do ponad 6 tys. zł.

- Obiecaliśmy, że zaczniemy płacić gdy ekipa remontowa zacznie likwidować grzyba pokrywającego fragmenty ścian - wyjaśnia małżeństwo Hinc.

Przeczytaj też o znalezieniu zwłok w lesie
Ich propozycją jest zamiana mieszkania na mniejsze. Uważają, że czynsz za obecne jest sztucznie zawyżany (200 zł miesięcznie), bo do metrażu wlicza się im zrujnowany strych z dziurawą podłogą i dachem.

- W ogóle z niego nie korzystamy, a płacić musimy. Dlatego wolelibyśmy mniejsze, ale lepiej utrzymane mieszkanie w innej lokalizacji - mówią zgodnie.

Myśleli o stancji, ale gdy dowiedzieli jakie są ceny obliczyli, że z dwójką dzieci nie będą w stanie się utrzymać za nieco ponad 1 tys. zł miesięcznie.

- Niedawno z nimi rozmawiałem i nie zgłaszali żadnych roszczeń - zapewnia Jerzy Dolny, dyrektor Zarządu Mienia Komunalnego. - To nie jest tak, że nic nie robimy. Ostatnio naprawiliśmy schody, a poprzednio, mimo długów, wymieniono im okno na plastikowe.

Ustaliliśmy, że Damian Hinc był uciążliwym lokatorem notowanym w policyjnych kronikach. Według Jerzego Dolnego w ostatnim czasie widać u niego poprawę. Awantur nie ma, a rozmowa jest rzeczowa. Jego zdaniem w doprowadzeniu mieszkania do ładu przeszkadza fakt, że zameldowane są tam też osoby z rodzeństwa Damiana Hinca. ZMK chce doprowadzić do sytuacji gdy będzie on jedynym najemcą.

- Mimo ich długów pomagam, więc dziwię się, że z taką interwencją udają się do gazety - dodaje Dolny.

Ponadto dyrektor informuje, że poddasze nie jest wliczane do czynszu, bo obliczany jest za 41 m. kw. Ze strychem powierzchnia ta byłaby dwukrotnie większa.

- Ten budynek jest w fatalnym stanie i nadaje się do czegoś więcej niż remontu. Jeśliby w przyszłości doszło do rozbiórki naszego biurowca, który jest położony obok, prawdopodobnie trzeba by było zburzyć tę nieruchomość - informuje szef ZMK. - Jeśli chodzi o grzyba, to w takim mieszkaniu występuje on niejako na życzenie najemców. Jeśli się w piecu nie pali, to trzeba się mocno postarać o "wyhodowanie" go.