Zapowiedzieli, że będą pilnować kasztanowców. Ratusz na razie łagodnie podchodzi do problemu. Protestujących „wziął na przeczekanie”. Wycinkę wstrzymano.
- Nie pozwolimy na wycięcie wszystkich kasztanowców, choć niestety początkowo nie udało się nam dopilnować drwali. Zdążyli wyciąć pięć drzew, ale jeszcze osiem zaplanowanych do likwidacji zostało - mówi Stanisław Fiszer, mieszkaniec osiedla, lider grupy protestujących, który zebrał już ponad 120 podpisów przeciwko wycince.
W poniedziałkowe południe ludzie wyszli z domów i ustawili się pod drzewami. Drwale musieli wyłączyć piły, bo istniało zagrożenie dla zdrowia i życia protestujących.
Przeczytaj także: Przykuje się do drzewa na znak protestu
- Poprosiłem robotników o pokazanie pozwolenia. Odrzekli, że powinienem złożyć w urzędzie wniosek na piśmie - mówi Fiszer. - Naszym zdaniem pozwolenie na wycinkę nie jest zgodne z prawem, ponieważ wydano je po 20 lipca 2010 roku, kiedy to w życie weszła nowelizacja ustawy wymagająca uzyskiwania zgody od Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Z moich informacji wynika, że gmina takiej zgody nie ma. Zgłosiłem więc sprawę do RDOŚ.
Wiceburmistrz Tomasz Zielonka... nie wie, czy zgoda RDOŚ jest w tym przypadku wymagana. - Wiem jedno. Mamy pozwolenie zintegrowane. Teraz, niestety, roboty musiały zostać wstrzymane - komentuje włodarz.
Czy burmistrz użyje metod siłowych? Gdzie jeszcze będzie wycinka? Przeczytasz we wtorek 19.04 w Dzienniku Bałtyckim.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?