Tę informację musieli przełknąć wczoraj jak gorzką pigułkę dyrektorzy szpitali marszałkowskich podczas spotkania z dyrektorem śląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia Zygmuntem Klosą. To nie koniec złych i bardzo złych informacji - wciąż do regionalnej kasy nie dotarły 53 mln zł za leczenie pacjentów spoza województwa za 2009 rok. Pisaliśmy o tym wczoraj na łamach "Dziennika Zachodniego". Rozliczenia miały być regulowane z tzw. funduszu zapasowego, ale został on już rozdysponowany. W ramach tego funduszu nasze województwo dostało ok. 200 mln zł na wyrównanie niedoborów w 2010 roku i więcej pieniędzy nie dostanie.
- Trudno z optymizmem patrzeć na kontrakty dla szpitali w 2011 roku. Zadłużenie rośnie, dyrektorom zaczyna brakować na bieżącą działalność - ocenia Mariusz Kleszczewski, wicemarszałek województwa, odpowiedzialny za ochronę zdrowia.
Kleszczewski wysłał do centrali NFZ pismo, w którym domaga się pilnego uregulowania płatności. - Nie wyobrażam sobie, byśmy tych pieniędzy nie dostali - mówi Kleszczewski. By pomóc swoim szpitalom, zarząd województwa podjął niedawno decyzję o umorzeniu 23 mln długów, pochodzących jeszcze z 2005 i 2006 roku.
- Taki jest los oddziałów, które mają na swoim terenie specjalistyczne kliniki, do których ciągną pacjenci. Np. mazowieckim szpitalom inne oddziały są winne ok. 100 mln złotych - twierdzi Andrzej Troszyński z Biura Prasowego NFZ, który dodaje, że po prostu szwankują międzyoddziałowe rozliczenia. Słowem centrala NFZ jest niewinna. Jednak jak przekonuje Kleszczewski, nie można oczekiwać, by nasze szpitale kredytowały NFZ.
Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?