Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat: Wywiad z Mikołajem

Marcin Pacyno
Z Mikołajem rozmawiał Marcin Pacyno (na zdjęciu w przebraniu)
Z Mikołajem rozmawiał Marcin Pacyno (na zdjęciu w przebraniu) Marcin Pacyno
Sekrety bycia św. Mikołajem, zdradził Marcinowi Pacyno mieszkaniec jednej z gmin w powiecie bytowskim.

Mikołaju, jak rozpoczęła się Twoja przygoda z roznoszeniem prezentów?
Było to 20 lat temu, gdy podjąłem obecną pracę. Zrodził się pomysł aby w dniu wigilii Bożego Narodzenia odwiedzać domy osób, których nie stać na bogate święta. Postanowiłem wnieść trochę radości pod strzechy. Gromadziłem prezenty od dzieci, które przynosiły zabawki i słodycze, a następnie roznosiłem je ubogim. Obecnie w przygotowaniu planu mojej świątecznej podróży pomaga GOPS, który przygotowuje listę osób do obdarowania. W tym roku dotrę do 50 domostw.

Pewnie nie raz doszło do ciekawych sytuacji?
Tych historii było naprawdę wiele. Śmiesznych, ale i mało zabawnych. Trafiłem kiedyś do domu, gdzie nikt nie myślał o Wigilii i świętach. Na stołach, przy biegających dzieciach, polewano alkohol. W takim domu nie było świątecznego klimatu. Nie było tradycyjnej wieczerzy, a w zamian procenty. Były też domy gdzie posiłek wigilijny ograniczał się do coli i chipsów. To już lepiej niż tam, gdzie w ogóle nie pomyślano o świętach.

Czy przez te 20 lat coś zmieniło się na lepsze?
Oczywiście. Teraz w większości domów jest kolacja wigilijna. Ludzie przygotowują się do świąt. Czasem skromniej, ale nie o to chodzi. Przyjemnie jest przyjść do domu, gdzie każdy krząta się podczas przygotowań, a na stole jest dwanaście potraw.

A jakie jeszcze historie spotkały Mikołaja?

Pewnego roku podczas roznoszenia prezentów okradziono mój samochód.

Pamiętam Pan jeszcze jakieś ciekawe zdarzenia z 20 lat pracy w roli św. Mikołaja?

Dwa lata temu kończąc pracę na drodze w śnieżnej zawierusze spotkałem jednego z bezdomnych z terenu naszej gminy. To była dla mnie duża próba, bo całą drogę biłem się z myślami czy nie zaprosić go do swojego domu na wieczerzę. Mężczyzna najpierw chciał jechać na stację paliw, a następnie do restauracji. Ostatecznie jednak zatrzymał się u swoich znajomych.
W trakcie moich mikołajowych wizyt spotykam różnych ludzi. Często można się przekonać jak dzieci są prawdomówne. Kiedyś wchodzę do jednego z domów i pytam czy wszyscy byli grzeczni. Oczywiście na początku wszyscy stwierdzili, że tak, ale za chwilę pytam: A czy ktoś pali papierosy? Dzieciaki wskazały na mamę. Zacząłem ją dla żartu ganiać wokół stołu. Było wiele śmiechu. Odwiedzanie domów w tym dniu jest wielką przyjemnością. Żyje się tą atmosferą. Można podpatrzeć jak dany dom przygotowuje się do wieczerzy wigilijnej. Wchodzi się wtedy naprawdę w ten świąteczny nastrój.

Mikołaju lubisz dawać prezenty?

Zdecydowanie lepiej jest dawać, aniżeli brać. Dla mnie to ogromna przyjemność. Mam jednak jedno marzenie. Aby w domach, które szykują się do wieczerzy wigilijnej wyłączono te nasze ołtarzyki, czyli telewizory. Często bowiem spotkałem się z tym, że telewizor nawet w tym dniu jest ważniejszy niż cała uroczystość.

A jak Mikołaj planuje trasę i o której wyrusza w wigilijną podróż?

Zazwyczaj zaczynam o godzinie 15 w Wigilię. Objeżdżam cały teren dość szybko, tak aby do godziny 18 skończyć i zasiąść przy wigilijnym stole w rodzinnym domu. Wszak św. Mikołaj też musi poczuć klimat świąt. I oczywiście cierpliwie czekać na... wizytę św. Mikołaja. Bo ja również otrzymuję prezenty. Zdecydowanie bardziej wolę je jednak rozdawać. To już taka moja wieloletnia mikołajowa pasja.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miastko.naszemiasto.pl Nasze Miasto