Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polsko-Ukraińska Moto-Integracja w Miastku to sukces. Dla rodzin uzbierali prawie 3 tys. zł!

Maria Sowisło
Maria Sowisło
Dokładnie 2 896,85 zł – to kwota jaką udało się dzisiaj zebrać dla ukraińskich rodzin, których ucieczka przed wojenną zawieruchą w ich ojczyźnie rzuciła w okolice Miastka. Pieniądze można było wrzucać do puszek i słoiczków podczas Polsko-Ukraińskiej Moto-Integracji w Miastku.

Około 500 uczestników, 100 litrów grochówki, 50 kg kiełbasek, 170 uczestników Biegu po Pokój, niezliczona ilość ciast, gołąbków, pajd chleba ze smalcem i ogórkiem kiszonym, kanapek, serowych koreczków… Aż trudno uwierzyć w to, co działo się dzisiaj nad jeziorem Lednik w Miastku podczas Polsko-Ukraińskiej Moto-Integracji. A wszystko to, by nie tylko zintegrować rodziny ukraińskie z regionu, także z Białego Boru, ale przywrócić im trochę normalności. Zadbali o to motocykliści ze stowarzyszenia „Gryf” w Miastku oraz członkowie komitetu referendalnego.

- Musimy tak naprawdę pamiętać o jednej rzeczy. Ukraina i Polska to wspólna sprawa. To jest wyraz solidarności i chęci pomagania. Jak wielu was jest tutaj i jak wielu chciało być od strony organizacyjnej, można być zbudowanym tym co powstaje dzięki takiej inicjatywie. Musimy trzymać się razem. To, co dla nas jest trudne, jak ceny ropy, to dla nich jest zupełnie czymś innym. My możemy narzekać na to, że ogrzewanie w domu będzie droższe, a oni często tego domu nie mają. Nie przyjechali tutaj, bo mają coś za darmo. Przyjechali tutaj, bo Rosjanie próbują zniszczyć ich naród, a my dajmy im odrobinę radości, odrobinę normalności, niech się zawiązują przyjaźnie. Russkij mir idi na chuj

– mówił burmistrz Białego Boru Paweł Mikołajewski i wytłumaczył się z użytego przekleństwa. - Przepraszam, ale tak czasami trzeba. Nie możemy bać się, nie możemy być tylko i wyłącznie grzeczni. Musimy pamiętać o tym, że to jest potężny problem, z którym musimy się zmierzyć. Jeśli dzisiaj Ukraina zniknie, to za chwilę ten problem będziemy mieć my – dodał Mikołajewski.

Serce rosło, kiedy już po rozpoczęciu imprezy, słoiki i puszki zapełniały się gotówką. Jak deficytowe były przysmaki, możemy zdradzić, że ciastka przygotowane przez panie z Ukrainy rozeszły się w ciągu 20 minut. Grochówki nie było już po 40 minutach, a pajd ze smalcem po godzinie. Motocykliści obsługujący grill, nie nadążali smażyć kiełbasek…

Jednym z najważniejszych punktów programu był Bieg po Pokój. Udział w nim wzięło, patrząc tylko na wydane numery startowe – 170 osób. Nie każdy z uczestników przyjął numer, więc śmiało można powiedzieć, że zdecydowanie więcej osób postanowiło w niedzielne popołudnie pospacerować wokół jeziora Lednik. Dla każdego była niespodzianka. Największą popularnością cieszyły się kubeczki wypełnione słodkościami.

Było też gremialne tańczenie zumby i występy wokalne ukraińskich rodzin. Najmłodsi nie mogli się czuć zaniedbani, bo specjalnie dla nich były konkursy z nagrodami i wspólne malowanie na chodniku. Oczywiście nie zabrakło akcentów ukraińskich.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na miastko.naszemiasto.pl Nasze Miasto