Mieszkaniec Okunina wygrał z gminą proces o zwrot ziemi i szykuje kolejny. Tym razem poważniejszy, bo dotyczy ziemi, na której stoi przystanek autobusowy. Andrzej Wojtan zażądał od władz odkupienia gruntu pod groźbą ogrodzenia przystanku płotem.
- Jeśli ze strony gminy nie będzie woli porozumienia, to przystanek przestanie być przydatny - ostrzega Wojtan.
Identyczna sytuacja była w 2003 roku. Wojtan chciał ogrodzić inną część swojej działki. Wystąpił więc do gminy o wskazanie granicy między jego gruntem, a drogą. Przyjechał geodeta i wskazał granicę. Wojtan zaprotestował, bo jego zdaniem gmina próbowała przejąć część jego gruntu. Właściciel 2 lata walczył w sądzie.
- Procesowałem się o 30 arów i wygrałem. Mam w ręku prawomocny wyrok - mówi Wojtan. - W sprawie nie chodziło tylko o ten kawałek gruntu, ale i o podatek, bo naliczali mi należność biorąc pod uwagę nawet to, co sobie zabrali.
Sąd uwzględnił jego roszczenia, ale nie przyznał zwrotu nadpłaconego podatku i kosztów procesowych. Wojtan wysłał do gminy żądanie zapłaty w wysokości 4 tys. zł. To należność, którą pobrał geodeta.
Wiceburmistrz Miastka zastanawia się czy postąpić zgodnie z jego wolą. - Nasz prawnik to sprawdzi - mówi Tomasz Zielonka.
Oficjalnej odpowiedzi jeszcze nie ma, a już pojawił się kolejny problem z inną częścią działki Wojtana. Chodzi o przystanek, który stoi w klinie tuż za jego działkami budowlanymi. Właściciel chciał zrobić do nich dojazd.
- Przystanek mi w tym przeszkadza, a z map wynika, że stoi na moim gruncie. W czasach Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej nie szanowano własności, więc miejsce na przystanek zrobiono w klinie na terenie moich rodziców. Przez lata nikt się o zwrot tej ziemi nie ubiegał - opowiada Wojtan.
Właściciel chciał tam postawić płot, ale postanowił najpierw porozumieć się z gminą. Zaproponował sprzedaż przystanku wraz z ziemią.
- Dla dobra dzieci, bym nie był zmuszony ogrodzić gminnego obiektu - podkreśla. - Jak mi zapłacą 30 tysięcy złotych za przystanek, to płot postawię za nim i dojazd do moich działek wykonam z innej strony - zapowiada.
Jego zdaniem interes ten byłby dla samorządu opłacalny. - Gdyż samo pozwolenie na postawienie nowego przystanku w innym miejscu, wraz z wytyczeniem działki, kosztuje przynajmniej 20 tys. zł. Do tego trzeba doliczyć koszty budowy - mówi Wojtan. - Jeśli do wakacji nie dojdziemy do porozumienia, to od września przystanek autobusowy w Okuninie będzie znajdował się za płotem, na mojej działce.
Gmina nie ma zamiaru iść na kompromis. - Jeśli faktycznie przystanek stoi na prywatnej działce, co nie zostało potwierdzone, to i tak nie kupimy tej ziemi. Taniej będzie postawić nowy przystanek w innym miejscu, bo koszt zamknie się w granicach 10 tys. zł, a nie proponowanych 30 tys. zł - wyjaśnia wiceburmistrz Miastka.
Włodarz wylicza, że wiata kosztuje 5 tys. zł, a kolejne tyle pozwolenie i dokumentacja. - To maksymalna kwota - podkreśla Zielonka.
Ratusz zapowiada, że nawet jeśli Wojtan zdecyduje się na ogrodzenie przystanku, to będzie musiał najpierw... uzyskać pozwolenie.
- Takie jest prawo, bo trzeba te roboty zgłosić. Pan Wojtan będzie mógł wystąpić do starostwa - wyjaśnia wiceburmistrz.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?