Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec gminy Parchowo nazwał wójta kłamcą. Twierdzi, że miał prawo

Maria Sowisło
Maria Sowisło
zrzut ekranu z materiału TVP Gdańsk
Jan Kożyczkowski z gminy Parchowo rozesłał do urzędników oświadczenie, że wójt Andrzej Dołębski jest kłamcą. Mieszkaniec twierdzi, że miał do tego prawo, bo włodarz przeprosił go w… sądzie. Sprawa będzie mieć swój ciąg dalszy, bo teraz Dołębski chce pozwać Kożyczkowskiego.

Sprawa swój początek miała w 2020 roku, tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich w Polsce. Na płocie plebanii w Parchowie powieszony został plakat kandydata Prawa i Sprawiedliwości Andrzeja Dudy. Mieszkaniec gminy Parchowo Jan Kożyczkowski, powiesił obok odezwę biskupa o apolityczności terenów kościelnych.

- Ówczesny proboszcz zerwał mi te dwa plakaty. Zadzwoniłem do niego i umówiliśmy się na spotkanie. Kiedy przyjechałem, ksiądz od razu mnie zaatakował. Nie pozostawił mi wyboru. Oskarżyłem go o naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie

– wspomina Jan Kożyczkowski i dodaje, że na sali rozpraw doszło do pojednania. - Gdyby nie przyznał się, to by przecież nie przeprosił – kwituje mieszkaniec gminy Parchowo.

Zanim jednak zapadł wyrok, w akcję obrony księdza włączył się wójt Parchowa Andrzej Dołębski. W materiale gdańskiego oddziału Telewizji Polskiej z 8 lipca 2020 roku występował jako bezpośredni świadek zdarzenia.

- Ten pan wszedł do plebanii. Tam księdza zwymyślał, wyrwał mu z ręki kopertę adresowaną do księdza, no i uciekł. Ksiądz zdenerwowany wybiegł za nim – mówił w materiale wójt Parchowa Andrzej Dołębski.

- Ten pan Jan mówił do mnie, zobacz co tu się dzieje, jak on się zachowuje, mówiąc na ty” do księdza. Ja mówię, ja nic złego tutaj nie widzę, to raczej ksiądz jest tutaj skaleczony, krew leci z ręki, jest zadrapany mocno. No i tyle. Odsunąłem księdza na bok, bo ksiądz próbował wchodzić w dyskusję z tym panem, odsunąłem księdza na bok z prośbą, żeby udał się do plebanii, ponieważ może to być prowokacja, mówię niech ksiądz nie uczestniczy, bo może być ukryta kamera i mogą księdza nagrywać

– dodał Dołębski.

Po pojednaniu z ówczesnym proboszczem, Jan Kożyczkowski postanowił wystąpić do wójta z wezwaniem do sprostowania i przeproszenia.

- To nie ja byłem napastnikiem, a wójt tak mnie przedstawił. Po tej całej sytuacji czułem, że ludzie odwracają ode mnie głowę, a to ja byłem ofiarą – mówi mieszkaniec gminy Parchowo.

Kiedy Dołębski nie zareagował na wezwanie, Kożyczkowski skierował sprawę do sądu. Ta została umorzona, bo się przedawniła. Postanowił więc napisać prywatny akt oskarżenia.

- Nie mogłem tego tak zostawić. Żyję uczciwie. Nawet nie przeklinam. I nienawidzę złodziejstwa i kłamania. Tym bardziej, że jestem działaczem społecznym. Wójt mnie poniżył w oczach społeczeństwa gminy, powiatu, województwa a nawet Polski. A przecież wójt to osoba publiczna

– podkreśla Kożyczkowski.

Przed sądem mieszkaniec gminy Parchowo i wójt zawarli ugodę. Zdaniem Kożyczkowskiego, świadczy to o tym że włodarz Parchowa przyznał się oficjalnie do kłamania.

- Przeprosił mnie na sali rozpraw. Początkowo nie chciałem się zgodzić na ugodę. Sędzia mnie przekonała, że sprawa będzie się ciągnąć miesiącami. Nie chciałem też ciągać po sądach ludzi. Miałem naprawdę dużo świadków. Wyjazd do Słupska to jednak duże obciążenie – wyjaśnia Jan Kożyczkowski.

Po zawarciu ugody przed sądem i przeprosinach, mieszkaniec gminy Parchowo wysłał do urzędników e-maile (pisownia oryginalna):

„Informuje, że pozwany, kłamca Andrzej Dołębski Naruszył dobra osobiste - czci i dobrego wizerunku Jana Kożyczkowskiego. W dniu wczorajszym na rozprawie Pan Andrzej Dołębski wraz z swoim pełnomocnikiem Karolem Chabowskim w Sądzie Okręgowym I Wydział Cywilny w Słupsku Syg.akt I C 204/22 pod naporem zadawanych mu pytań przez Sad wycofał się z składanych kłamstw i wykazał skruchę podszedł do pokrzywdzonego - powoda Przeprosił, podał rękę celem pojednana się Jan kożyczkowski przyjął przeprosiny i się pojednał.
Informacja jest podana do informacji publicznej aby zapobiec przed wprowadzaniem w błąd opinię publiczną jak
to miało miejsce przy postępowaniu karnym, oraz przed błędnym obciążeniem budżetu gminy dla Wójta i jego Pełnomocnika za wczorajszy dzień . Przeprosiny mogli złożyć i pojednać się w Nakli, Parchowie lub w Bytowie”.

- Nie mogłem postąpić inaczej. Podwładni powinni wiedzieć, co robi ich przełożony – kwituje Kożyczkowski.

Wydawać by się mogło, że sprawa jest już zakończona. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że teraz wójt Andrzej Dołebski szykuje pozew przeciw Janowi Kożyczkowskiemu. Tym razem także będzie chodzić o pomówienie.

- Będę żądać sprostowania nieprawdziwego oświadczenia i przeprosin – kwituje wójt, który nie chce komentować przeprosin na sali sądowej.

- Sędzina prowadząca sprawa, spytała czy jesteśmy w stanie spojrzeć sobie w oczy, powiedzieć przepraszam i podać sobie ręce. Zgodziłem się i tak też uczyniłem. W podobny sposób zachował się Kożyczkowski. Moim zdaniem był to przyzwoity gest by rozwiązać sprawę bez dalszych kosztów, przeciągania sprawy, powoływania świadków. Uważam, że problem jest wyolbrzymiony ze strony pana Jana. Nie wracam do sprawy. Nie będę zabierać głosu

– kwituje i dodaje, że e-maile wysłane do pracowników urzędu są… niepoważne.

- To co zrobił, nazywając mnie kłamcą, to jest niepoważne. Będę kierować sprawę do sądu. To nie była forma ugody. Tak nakazuje przyzwoitość. Postąpiłem właściwie. Nie jestem sędzią by orzekać o winie. Nie wiem gdzie jeszcze to wysłał. Tak się po podaniu ręki nie postępuje – mówi Andrzej Dołębski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto