– Udałem się do ratusza, by radca napisał mi treść odwołania od decyzji prokuratora. Kazał mi czekać. Straciłem tam pół dnia. Zostałem przyjęty dopiero pod wieczór. Gdy już mogłem przekazać moją prośbę, radca napisał pismo na zwykłej kartce, odręcznie. Otrzymałem coś co wyglądem przypominało hieroglify. Nie wysłałem pisma do prokuratury, bo te bazgroły wstyd byłoby do koperty wkładać. Przepisać też tego nie mogłem, bo nie potrafiłem rozczytać. W ten sposób straciłem prawo do dalszego rozpatrywania mojej sprawy. Nie wiem co mam zrobić – rozpacza Zbigniew Ostrowski.
Radca Marek Pawłowski nie poczuwa się do winy. – Ten pan pojawił się ostatniego dnia przed upływem terminu. Poświęciłem mu dość czasu. Widzę, że jest malkontentem, bo powinien wiedzieć, że radca udziela porad prawnych. Za pismo stworzone na komputerze się płaci – broni się Pawłowski.
O stanowisku Izby Radców Prawnych i prokuratora rejonowego w czwartek 19.08 w Dzienniku Bałtyckim.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?