– To droga wewnętrzna. Mam prawo zrobić na niej co zechcę, więc postawiłem znak – wyjaśnia Bogdan Hnat.
Dyrektor twierdzi, że osoby z zewnątrz nie mają powodu, by wjeżdżać na teren szkoły. – Mamy warsztat, ale nie prowadzimy działalności gospodarczej. Tam tylko uczniowie odbywają praktyki. Ponadto nie ma tu żadnych innych miejsc, do których trzeba by było dojeżdżać samochodem. Auto można zostawiać poza naszą bramą. Dotyczy to również uczniów.
Dyrektor wyjaśnia, że kierowała nim troska o bezpieczeństwo młodzieży, która chodzi nie tylko do szkoły, ale i np. do Powiatowego Młodzieżowego Domu Kultury.
– Gdy na tyłach nie było ogrodzenia, samochody jeździły przez teren szkoły na skróty do Osiedla Niepodległości. Zdarzały się nawet potrącenia. Nikt mi nie chciał pomóc, ale powiedziano, że mogę postawić znak – wyjaśnia dyrektor.
Potwierdza to Konrad Główczewski, p.o. dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych. – Ulica Młodzieżowa jest przez nas zarządzana, ale kończy się przy szkolnej bramie. Podwórzem zarządza dyrektor. Mógł postawić znak bez pytania – stwierdza Główczewski.
Uczniom nie w smak jest taki przepis. – O żadnych wypadkach nie słyszałem, a znak zakazu jest sporym utrudnieniem. Nie wszyscy do szkoły dojeżdżają autobusem, a później idą z dworca na pieszo. Wielu moich kolegów też ma samochody. Używamy ich po to, by móc jak najszybciej dojechać na lekcje. Teraz będziemy musieli zostawiać je w mieście, gdzie parkingi i tak są już zatłoczone. Trzeba będzie lawirować w poszukiwaniu wolnego miejsca, zamiast od razu pędzić na zajęcia – krytykuje uczeń, który zgłosił nam sprawę.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?