Sklep nie ma sobie nic do zarzucenia. Twierdzi, że reklamacji przyjąć nie musiał. Powołuje się na ustawę, która szczegółowo określa zasady reklamacji obuwia. Na zarzut nie spisania protokołu reklamacji właścicielka sklepu odpowiada w następujący sposób.
- Buty przyniesione przez tą Panią nie podlegały reklamacji, gdyż uszkodzone były obcasy, a na jednym z butów było otarcie. Co do rzekomo zapadniętych pięt, nie zgodzę się, bo to nieprawda. Jednak w związku z tym, że bardzo nalegała, pracownik przyjął je i dał na kartce potwierdzenie przyjęcia obuwia z pieczątką - wyjaśnia Paulina Palimąka-Jakimiec. - Należy wiedzieć, że obcasy oraz otarty bok butów nie podlegały reklamacji, bo na podstawie ustawy z dnia 27 lipca 2002 roku o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej reklamacji nie podlega m.in. naturalne zużycie obuwia nawet w okresie 2 lat od daty zakupu, np. zużycie się fleczków, albo uszkodzenie powstałe w wyniku nieprawidłowego użytkowania (obicia, otarcia, uszkodzenie mechaniczne) - wylicza właścicielka.
Kobietę bardzo uderzyło słowo "oszuści", którego użyła Janina Kisiel. - To oczywista nieprawda. Czuję się pokrzywdzona. Było mi bardzo przykro. Aż się popłakałam. Zostałam oczerniona i nie wiem dlaczego. Chciałam rozmawiać, ale z tą Panią się po prostu nie da. Potrafi tylko trzasnąć drzwiami. Nie zasłużyłam na to - kończy ze smutkiem właścicielka sklepu obuwniczego.
Szczegóły tego sporu oraz stanowisko Powiatowego Rzecznika Praw Konsumentów w piątek 17.12 w Dzienniku Powiatu Bytowskiego.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?