Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Los szpitali w Miastku i Bytowie niepewny. Brakuje pieniędzy i personelu. Każdy ratuje się, jak może

Maria Sowisło
Maria Sowisło
Szpital w Miastku
Szpital w Miastku fot. Maria Sowisło
Ważą się losy dwóch szpitali w powiecie bytowskim – w Bytowie i Miastku. Narastają długi, a uratować placówki może między innymi konsolidacja usług medycznych. Tak przynajmniej uważają prezesi obu szpitali.

O konsolidacji usług w miasteckim i bytowskim szpitalu mówi się od połowy ubiegłego roku. Wszystko dlatego, że oba generują zadłużenie. Gwoździem do trumny jest też podwyżka płacy minimalnej, która zaczęła obowiązywać od stycznia tego roku. Pierwszym pomysłem prezesów obu szpitali była konsolidacja usług medycznych. Polegać to miało przede wszystkim na tym, że Szpital Miejski w Miastku zlikwidowałby oddział położniczy, a obowiązujący kontrakt przejąłby Szpital Powiatu Bytowskiego. Ten z kolei na rzecz placówki w Miastku zrezygnowałby z części świadczeń w zakresie chirurgii oraz interny. Rozmowy były już zaawansowane jednakże wycofała się z nich burmistrz Miastka Danuta Karaśkiewicz (WIĘCEJ TUTAJ).

- Mamy patową sytuację. Dwoma najważniejszymi punktami naszego programu naprawczego było powstanie jednego oddziału położniczego w powiecie oraz utworzenie dodatkowych 30 łóżek w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym.

Na pierwszy ruch nie mam zgody właściciela, przez co każdego roku tylko na tym oddziale mam ok. 2 mln zł straty. Drugiego z punktów nie mogę zrealizować ze względu na to, że najemca budynku w którym chciałam utworzyć ZOL, od listopada nie respektuje wypowiedzenia umowy dzierżawy. To z kolei sprawia, że tracę w ciągu roku ok. 1,7 mln zł przychodu. Siłą rzeczy więc nie jestem w stanie wypełnić założeń programu naprawczego. Musimy jednak rozmawiać nie tylko o konsolidacji świadczeń, które jest jednym z rozwiązań. Szukamy ich na poziomie społecznym i właścicielskim – wyjaśnia prezes Szpitala Miejskiego w Miastku Renata Kiempa i dodaje, że jest obecnie na konferencji z przedstawicielami Narodowego Funduszu Zdrowia i dyrektorami szpitali.

- Wszyscy już otwarcie mówią, że jedynym ratunkiem dla szpitali powiatowych o pierwszym stopniu referencyjności jest konsolidacja usług. Finansujący je wręcz czekają na to.

My z kolei czekamy na spotkanie w NFZ, podczas którego mamy rozmawiać o zabezpieczeniu świadczeń w powiecie bytowskim – wyjaśnia Renata Kiempa.

Swoje działania oszczędnościowe podejmuje także prezes Szpitala Powiatu Bytowskiego Beata Hinc. Będzie je przedstawiać podczas posiedzenia komisji zdrowia działającej przy Radzie Powiatu Bytowskiego, które zaplanowane jest na poniedziałek 2 marca 2020 r. - Jedno z działań już podjęliśmy.

Ogłosiliśmy przetarg na tomograf komputerowy, który w zamyśle ma działać 24 godziny na dobę.

Obecnie badania wykonujemy u podwykonawcy w dni powszednie od godz. 9.00 do 16.00. To generuje nam koszty, bo pacjentów na badania po godz. 16.00 lub w dni świąteczne musimy wozić do Słupska i Kościerzyny. Dodatkowo nasza karateka specjalistyczna, jeśli jest potrzeba wykonania takiego badania, wywozi pacjentów do innych placówek. To też utracone przychody – wyjaśnia prezes Beata Hinc i zdradza, że szpital złożył wniosek do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na termomodernizację budynku przychodni przyszpitalnej i remonty dachów, na których zamontowane będą panele fotowoltaiczne. W całym szpitalu z kolei wymienione zostanie oświetlenie na ledowe. - Nie mam jeszcze podpisanej umowy, ale przeszliśmy wszystkie etapy weryfikacji i wkrótce odbędą się negocjacje.

Wartość projektu to kwota 6,3 mln zł z naszym wkładem ponad 400 tys. zł

– nie kryje radości Hinc. - Nie mamy jeszcze obliczeń ile da nam to oszczędności ale wiemy już, że w miesiącach słonecznych będziemy samowystarczalni w energię elektryczną – dodaje prezes bytowskiego szpitala, która przyznaje że rachunki za prąd są kosmiczne. - W listopadzie otrzymaliśmy fakturę na 21 tys. zł, a w styczniu już 44 tys. zł – wspomina Hinc i przyznaje, że też jest zwolenniczką konsolidacji usług. Dzięki temu, szpital mógłby wyjść na prostą.

- W tej chwili nie mam internisty, pediatry i ginekologa. Nie wiem co będzie za miesiąc.

To nie są tylko moje kłopoty, a wszystkich szpitali wokół. Pogłębiła je podwyżka pensji minimalnej. Proszę sobie wyobrazić, że sprzątaczka z 20-letnim stażem pracy zarabia więcej od magistra rehabilitacji z pięcioletnim stażem pracy. Borykam się też z niezadowoleniem personelu – mówi Hinc, która o wyniku finansowym szpitala za rok 2019 nie chce na razie rozmawiać. – Rok 2019 był dla nas lepszy niż 2018 ale strata może wynieść nawet 2 mln zł. Ostateczny wynik finansowy będzie znany za jakiś czas kiedy zakończymy wszystkie fakturowania. Rok 2020 z kolei będzie jednak gorszy ze względu między innymi na podwyżkę płacy minimalnej – kwituje Hinc.

Problemy finansowe z identycznych powodów ma szpital w Miastku. Placówka stara się o dofinansowanie projektu polegającego na termomodernizacji opiewającego na 15 mln zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto