Kolejna gałka w Miastku. Tym razem w gabinecie wiceburmistrza. Powód? Zagrożenie bezpieczeństwa państwa

W tym tygodniu gustowna gałka zamiast klamki pojawiła się także w drzwiach gabinetu wiceburmistrza. Dzięki temu z sekretariatu nikt nie może swobodnie dostać się do tego samorządowca. W grudniu identyczną kazał zamontować w swoim gabinecie burmistrz Miastka Witold Zajst.

Zapytaliśmy więc w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej, dlaczego urzędnicy podjęli takie działania. Nie mogliśmy odpytać bezpośrednio burmistrza Miastka Witolda Zajsta, bo od zaprzysiężenia na to stanowisko (25 lipca 2022 r.), nie rozmawia z dziennikarzami.

Z odpowiedzi, jakie otrzymaliśmy, wynika że gałki zamiast klamek w gabinetach burmistrza i jego zastępcy są zamontowane ze względu na „Plan operacyjnego funkcjonowania gminy Miastko w warunkach zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa i w czasie wojny”. Wśród wielu wytycznych, jest także ta wskazująca na konieczność utworzenia Głównego Stanowiska Kierowania. Koszt wymiany klamki na gałkę to 59,99 zł.

„(…) GSK Burmistrza Miastka rozwijane jest w oparciu o kancelarie: burmistrza i zastępcy burmistrza oraz pomieszczenie sekretariatu (…) - czytamy w odpowiedziach na nasze pytania udzielonych przez sekretarz Miastka Elżbietę Kozieł.

Tutaj należy się wyjaśnienie, że w czasie zagrożenia państwa do urzędów administracji trafiać będzie dużo większa ilość wiadomości zastrzeżonych, czyli niejawnych. Obecnie jest ich około dwóch w roku. Nie można kopert otwierać gdziekolwiek, a w pomieszczeniu do którego nie mają dostępu osoby postronne. Teraz trafiają one bezpośrednio do urzędnika pracującego w kancelarii informacji niejawnych lub sekretarza Miastka. Taki gabinet ma każdy urząd.

Konieczność stworzenia planu operacyjnego mają wszystkie samorządy. Dokument jest tajny i uzgadniany z wojewodą pomorskim. Musi obowiązywać od tego roku. Sprawdziliśmy więc we wszystkich urzędach miast, gmin i powiatu bytowskiego, jak wyglądały przygotowania do stworzenia nie tylko planu ale także Głównego Stanowiska Kierowania. Okazuje się, że wszędzie taki plan został już uzgodniony lub właśnie się to dzieje. Wszędzie też urzędnicy, tworząc takie stanowisko kierowania, oparli się na już funkcjonujących zabezpieczeniach i pomieszczeniach.

Wytwarzanie i przetwarzanie informacji niejawnych odbywa się w kancelarii informacji niejawnych. Oparliśmy nasz plan o to pomieszczenie. Urząd gminy, jak i gabinet wójta jest otwarty dla mieszkańców. Nie możemy ograniczać dostępu. Sporządzenie takiego planu nie wymuszało na nas potrzeby ograniczania dostępu osób postronnych – mówi sekretarz Studzienic Ryszard Piechowski.

Identyczna sytuacja jest w urzędach w Bytowie, Borzytuchomiu, Czarnej Dąbrówce, Kołczygłowach, Lipnicy, Parchowie, Tuchomiu i Trzebielinie.

Przygotowując „Plan operacyjnego funkcjonowania gminy Bytów w warunkach zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa i w czasie wojny”, nie musieliśmy robić żadnych dodatkowych inwestycji czy wprowadzać dodatkowych zabezpieczeń. Mamy, jak wszyscy, kancelarie informacji niejawnych i przeszkolonych pracowników – mówi sekretarz Bytowa Danuta Karcz-Karczewska.

Jak już wspomnieliśmy, plany operacyjnego funkcjonowania gmin w warunkach zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa i w czasie wojny są niejawne. Dostęp do niego mogą mieć tylko osoby przeszkolone przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która prześwietla takiego urzędnika do szóstego pokolenia wstecz, jak żartują przeszkoleni.

Co zawiera taki plan i czy w Miastku konieczne było zamontowanie specjalnych, dodatkowych zabezpieczeń gabinetów burmistrza i jego zastępy jest tajne. Zauważają to samorządowcy. Nieoficjalnie.

- To jest jawne wykorzystywanie niejawnego dokumentu do usprawiedliwienia swoich wątpliwych działań – mówi jeden z samorządowców i prosi, żeby nie ujawniać jego nazwiska oraz funkcji, bo może to wpłynąć na stosunki między gminami. Kolejny puka się w czoło i stwierdza:

Wie pani, ja też mogę powiedzieć, że zgodnie z tym planem mogę z panią rozmawiać tylko jedną minutę. Nie sprawdzi tego pani. To bardzo wygodne tłumaczenie – komentuje kolejny samorządowiec, a jeszcze jeden dodaje: - Na siłę, mocno naciągając jest to jakaś linia obrony – twierdzi.

Samorządowcy z powiatu bytowskiego są zgodni co do tego, że zamykanie się w taki sposób dla mieszkańców, może budzić kontrowersje przy założeniu i wielkiej pracy wszystkich, by zmienić wizerunek urzędów na przyjazny petentom. Niektórym się to udaje.

Pamiętam słowa mojego poprzednika, że każdy petent ma wyjść z urzędu zadowolony nawet wtedy, kiedy jego sprawa nie została załatwiona po jego myśli. Z kolei takie zamykanie się na mieszkańców to śmiech na sali. A ile domysłów i plotek by się tworzyło… Proszę sobie wyobrazić, że do burmistrza wchodzi młoda, zgrabna, inteligentna kobieta. Drzwi się zamykają. Sekretarka słyszy krzyk tej kobiety. I co ma zrobić? Jak zareagować? Sytuacja jest, mówiąc dyplomatycznie, niezręczna – mówi jeden z samorządowców w powiecie bytowskim.

ZOBACZ TAKŻE:
Policjanci z Bytowa podsumowali rok 2022. Jakie sprawy były najbardziej medialne? TOP 5