Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gmina Miastko: Ognista krytyka strażaków

Mateusz Węsierski
Przed przybyciem strażaków dzielnicowy z Miastka odciągnął cenny sprzęt od ognia
Przed przybyciem strażaków dzielnicowy z Miastka odciągnął cenny sprzęt od ognia Krzysztof Drozd
Mieszkance podmiasteckiego Lubkowa nie podoba się sposób działania systemu powiadamiania ratunkowego w powiecie bytowskim. Twierdzi, że przekonała się o tym na własnej skórze, gdy w ubiegły czwartek spłonął jej budynek gospodarczy. By wezwać miasteckich strażaków, trzeba dzwonić do Bytowa i tłumaczyć, gdzie się pali. Według kobiety, taki system wydłuża czas reakcji.

- Dzwoniłam pod numer 998, ale był zajęty. Później omyłkowo zadzwoniłam na 999 i wreszcie na policję, która powiadomiła strażaków. Gdy ogień szalał i wybuchały butle z gazem i acetylenem, sama jeszcze raz zadzwoniłam na straż. Dowiedziałam się wtedy, że połączono mnie z Bytowem, a nie z Miastkiem. Dyżurny zadawał wiele pytań, a ja zrozpaczona i przestraszona musiałam wyjaśniać, gdzie leży Lubkowo. To było straszne, bo wiedziałam, że w tym samym czasie ogień niszczy nasz dobytek - opowiada Danuta Wasiak. - Gdybym pod numerem alarmowym łączyła się bezpośrednio z miastecką strażą pożarną, to akcja gaśnicza zostałaby szybciej rozpoczęta - twierdzi kobieta.

Strażakom nie udało się uratować budynku gospodarczego, w tym sprzętu o wartości 40 tysięcy złotych. Uratowali za to stodołę i dom, bo odcięli drogę ogniowi.
- Centrum powiadamiania ratunkowego faktycznie znajduje się w Bytowie. Tu trafiają wszystkie zgłoszenia. Nie uważam jednak, że stanowi to jakąś przeszkodę. Oficer dyżurny zareagował prawidłowo, bo w powiecie bytowskim jest wiele miejscowości o podobnych nazwach. Lepiej więc przeprowadzić kilkunastosekundową rozmowę, niż wysłać strażaków w zupełnie inne miejsce - mówi Stefan Pituch, zastępca komendanta powiatowej straży pożarnej.

O zmianach w systemie powiadamiania ratunkowego strażacy poinformują na konferencji prasowej 4 października w Bytowie. Tymczasem wielu mieszkańców ościennych gmin ze zdumieniem słyszy, że po drugiej stronie słuchawki odzywa się dyżurny z Bytowa. Nawet gdy pożar czy wypadek wydarzył się kilkaset metrów od remizy miasteckich strażaków.

- To usprawnienie systemu, ale rozumiem też obywateli. W sytuacji zagrożenia każda sekunda trwa w nieskończoność - mówi Pituch. - O pożarze w Lubkowie jako pierwsza powiadomiła nas sąsiadka. Później dzwoniła pani Wasiak. Czekała 6 sekund na połączenie i nie było sygnału zajętości. Powiadomiła nas też policja, ale wtedy strażacy byli już w drodze.

O dzielnym policjancie, który ratował dobytek przeczytasz w poniedziałek 27.09 w Dzienniku Bałtyckim.
Jeszcze więcej na ten temat w piątek 1.10 w Dzienniku Powiatu Bytowskiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miastko.naszemiasto.pl Nasze Miasto