Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Działko w nowym wozie bojowym strażaków z Koczały dotarło aż z Ameryki. Takie cacko ma teraz jednostka OSP

Maria Sowisło
Maria Sowisło
fot. z arch. OSP w Koczale
Nowiutkie volvo z bajerami – tak w wielkim skrócie można scharakteryzować nowy wóz bojowy strażaków z Koczały. Kosztował 940 tys. zł. Dużą cegiełkę dołożyli sami mieszkańcy podczas festynu parafialnego.

To naprawdę duże wydarzenie dla strażaków i mieszkańców Koczały. Nowiutkie volvo stanęło już w remizie strażackiej. Odbyła się też skromna uroczystość przekazania wozu bojowego miejscowej jednostce. Choć zabrakło na niej mieszkańców. Nie było też powitania samochodu.

- To się działo bardzo szybko. Nie robiliśmy powitania z mieszkańcami, bo po dostarczeniu wozu przez firmę, nie mieliśmy nawet tablic rejestracyjnych i ważnych przeglądów. Nie mogliśmy więc nim wyjechać z remizy

– stara się wyjaśnić prezes OSP w Koczale Mateusz Kułynycz.

Wóz bojowy do Koczały przyjechał, jak powiedzieliby strażacy – nieuzbrojony. Trzeba go było jeszcze wyposażyć w sprzęt potrzebny do ratowania życia i dobytku. Dzięki pomocy mieszkańców, a właściwie ich hojności podczas festynu parafialnego, można było kupić m.in. pilarki do betonu i metalu, do drewna, węże, torbę medyczną, deskę ratunkową z szynami Karmera, parawan, aparaty powietrzne oraz nowoczesne prądownice – takie, które podczas akcji po prostu się nie zapychają.

- Czekaliśmy też na działko wodne sprowadzone z Ameryki. Jest w pełni zautomatyzowane. Można nim sterować z kabiny. Nie trzeba nawet wysiadać z wozu. Ma zasięg około 70 metrów

– nie kryje zadowolenia prezes Kułynycz i dodaje, że nowinką zamontowaną w nowym wozie bojowym jest także lanca gaśnicza. - To jest bardzo sprytne i przydatne urządzenie. Można się nią przebyć przez metal, szkło lub mur z pustaków i nie wchodząc nawet do pojazdu czy pomieszczenia, gasić pożar. Często jest bowiem tak, że kiedy pali się np. w mieszkaniu, po otworzeniu przez nas drzwi, a tym samym dostarczenia tlenu, ogień rozprzestrzenia się bardzo. Teraz możemy tego uniknąć – wyjaśnia prezes OSP w Koczale.

Kolejna nowinka technologiczna zastosowana w aucie bojowym strażaków z Koczały to aparaty powietrzne wmontowane w siedziska.

- Kiedy jedziemy na akcję, wiedząc że będą nam potrzebne, po prostu zakładamy je. Trwa to minutkę, no może dwie. Nie tracimy czasu na wysiadanie, wyjmowanie aparatów i zakładanie. To ważne

– dodaje Kułynycz.

Wśród bajerów jest także kamera cofania, bo światła ledowe są już w standardzie. Nowe volvo ma napęd na cztery koła i może zabrać 4 150 l wody. Zastąpi wysłużonego magirusa z 1979 roku, który zostanie najprawdopodobniej wystawiony na sprzedaż.

Nowe volvo kosztowało dokładnie 825 tys. zł, ale strażacy dokupili też nowy sprzęt za 115 tys. zł. Gmina na ten cel otrzymała 600 tys. zł z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych, 280 tys. zł z Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego oraz 20 tys. zł z budżetu powiatu człuchowskiego. Dodatkowo 21 tys. zł strażacy zebrali podczas festynu parafialnego oraz około 19 tys. zł od sponsorów.

W strażackiej remizie w Koczale stoi teraz volvo, mercedes ze zbiornikiem na 2 500 litrów wody oraz ford maverick. Ten ostatni samochód wykorzystywany jest podczas miejscowych zagrożeń.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miastko.naszemiasto.pl Nasze Miasto