To konto zostało zablokowane

Jeśli to Twoje konto skontaktuj się z nami w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji

Skarga na szpital. Aleksandra Ługowska twierdzi, że lekarka była nieuprzejma i nie udzieliła pomocy

2013-08-10 14:50:33

29-letnia pacjentka twierdzi, że lekarka w miasteckim szpitalu potraktowała ją i jej matkę "w sposób nieludzki". Szpital od ponad miesiąca nie przesłał nam odpowiedzi. To już druga skarga na szpital od rodziny Ługowskich.O skardze Aleksandry Ługowskiej na zachowanie lekarki w miasteckim szpitalu mieliśmy pisać już ponad miesiąc temu. Artykuł nie powstawał w oczekiwaniu na stanowisko szpitala, by zrównoważyć racje obu stron. Szpital miał kilka szans i ich nie wykorzystał. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi na wysłane mailem pytania. Jeszcze wczoraj próbowaliśmy kilka razy się dodzwonić do pani prezes lub rzeczniczki. Bez skutku. Dysponujemy jedynie pismem , które od szpitala dostała rodzina Ługowskich.

Aleksandra Ługowska, niepełnosprawna, chora na wodogłowie 29-latka z Wałdowa (gm. Miastko), twierdzi, że lekarka z miasteckiej izby przyjęć odmówiła jej udzielenia pomocy i była przy tym bardzo nieuprzejma. Wręcz "pyskata". Oto jej skarga na szpital.

- Krzyczała na nas, a mamę nazwała niemądrą - opowiada Ługowska.

Sprawa ma swój początek 19 kwietnia tego roku. Ługowska miała w Kościerzynie operację stopy. Likwidowano wrodzoną deformację. Na zabieg czekała 5 lat. W dwóch palcach u stopy włożono dwa druty Kirschnera.

- Od początku chodziłam w ortezie. To rodzaj sztywnego pancerza. Musiałam nawet w nim spać - opowiada.

17 czerwca miało nastąpić wyjęcie ostatniego druta ze stopy, ale 13 czerwca noga odparzyła się w bucie, bo jego materiał jest dość gruby i sztywny. Ługowskie postanowiły udać się do miasteckiego szpitala. Noga zsiniała i bolała. Szukały pomocy w izbie przyjęć.

- Pani doktor powiedziała od razu, że nie pomoże, bo trzeba jechać z tym do Kościerzyny - opowiada niepełnosprawna. - Nie chciała dać antybiotyku tłumacząc, że najpierw mają być badania na posiew. Gdy opatrunek był już zdjęty, nawet nie spojrzała na ranę. Pielęgniarka szybko ją zabandażowała, wcześniej odkażając. Lekarka i pielęgniarka wyszły z gabinetu zostawiając nas same.

Ługowskie twierdzą, że przyjmująca je lekarka "jest pyskata". Na ich szczęście o 16.00 tego samego dnia w sąsiedniej przychodni przyjął je dr Tomasz Chuchla. On bez problemu dał antybiotyk w aerozolu i nasmarował stopę maścią.- I to wystarczyło. Nic więcej nie musiał robić, a tymczasem dr X potraktowała nas w sposób nieludzki - komentują matka i córka.

W piśmie skierowanym do Ługowskich szpital odrzuca ich oskarżenia, ale…

- Mając na uwadze subiektywne odczucia, wyrażamy ubolewanie, że wizyta w naszym szpitalu mogła wywołać u Pani tyle ujemnych wrażeń - napisała prezes Beata Ładyszkowska licząc, że "przyszłe wizyty będą odbywały się bez zbędnego stresu".

http://bytow.naszemiasto.pl/artykul/321732,miastko-sprawa-smierci-witolda-lugowskiego-lekarz-nie,id,t.html;Przeczytaj też o śmierci męża Barbary Ługowskiej

Jesteś na profilu Mateusz Węsierski - stronie mieszkańca miasta Miastko. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj