Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarcia w spółce PKS Bytów

Mateusz Węsierski
Leszek Literski/archiwum
W spółce PKS związki zawodowe zaczynają prowadzić z prezesem wojnę. To tarcia związane m.in. z negocjacjami nad nowym porozumieniem płacowym. Według związkowców po zmianach najbardziej mają ucierpieć wieloletni pracownicy, z 30- i 40-letnim stażem.

- Zabiera się im prawie wszystko - informują. - Mamy stracić nagrody jubileuszowe, dodatki stażowe i szkodliwe, część zysków wypracowanych z usług dla ludności [otrzymywali taki dodatek kwartalnie - dop. red.] i od sprzedanych biletów dla kierowców. To wszystko chcą zabrać, pomieszać i wstawić w jeden "garnek". W efekcie pracownik z 40-letnim stażem zarobi tyle, co początkujący. Nam to się nie podoba, by przed samą emeryturą odejmować sobie od buzi.

Załoga PKS ma zagwarantowany 1,5-procentowy w skali rocznej wzrost wynagrodzenia. Prezes Waszkiewicz zaproponował 3 procent wzrostu.

- Nie zgadzamy się, bo najpierw chce nam odjąć te 1,5 proc., a więc realnie dostaniemy i tak tylko 1,5 proc. więcej - wyjaśniają związki zawodowe.

Pracownicy chcą by wszelkie dodatki do pensji pozostały, a nie były wrzucane do puli przeznaczanej na podwyżki. Twierdzą, że prezes chce ich kosztem wyciągnąć spółkę z kryzysu. Nie przemawia do nich argument o rosnących kosztach paliwa, koronny w tłumaczeniach prezesa Leszka Waszkiewicza. Nie odnoszą się też do zapowiedzi prezesa, który chce dokonać zwolnień.

- Nikt tam do tej pory nie powiedział ile osób ma odejść. Nie mamy najmniejszego pisma w tej sprawie, choć prezes o tym publicznie mówił - komentują związkowcy.

Pracownicy nie wykluczają, że jeśli starosta nie pomoże im w osiągnięciu założonych celów w negocjacjach z prezesem, to sprawa może skończyć się akcją protestacyjną lub strajkiem.

- Jesteśmy jak te sieroty bez ojca, którym powinien być starosta - oceniają. - Skoro szpital potrafił zarobić ponad 1 mln zł, to niech starosta pokaże, że i PKS może zanotować taki wynik. Wszystko zależy od zarządzającego, a przecież starosta obiecywał, że przyjdzie do nas fachowiec. Zastanawia nas też przepis zawarty w porozumieniu z ministerstwem, które oddało PKS. Napisano tam, że jeśli firma będzie przynajmniej przez 3 lata przynosiła straty, to starostwo może ją sprzedać nie odprowadzając do budżetu jakichkolwiek środków.

Starosta zapewnia, że takiego przepisu nie ma, bo... PKS można sprzedać w każdej chwili.

- Nie ma ograniczeń, ale nie zamierzamy tego czynić - uspokaja starosta Jacek Żmuda-Trzebiatowski. - W piśmie, które związkowcy skierowali do biura rady nie ma słowa o tym, że oczekują pomocy z mojej strony. Jest tam zawarty wniosek o przeprowadzenie zamian personalnych w dziale przewozów pasażerskich. To jednak wewnętrzna sprawa firmy.

Starosta zapowiada, że podejmie rozmowy z pracownikami PKS. Próbuje też wytłumaczyć prezesa. - Wzrost cen paliw to istotny argument, bo w ciągu ostatnich 2 lat wzrosły o 1 zł. Rocznie dało to ponad 700 tys. zł więcej w wydatkach. Sytuację firmy pogarsza też niż demograficzny, co rzutuje na przewozy szkolne - podkreśla włodarz.

Z prezesem Waszkiewiczem nie udało się nam porozmawiać. Przebywał na urlopie.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miastko.naszemiasto.pl Nasze Miasto