Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skarga na szpital. Aleksandra Ługowska twierdzi, że lekarka była nieuprzejma i nie udzieliła pomocy

Mateusz Węsierski
Mateusz Węsierski
Skarga na szpital. Aleksandra Ługowska twierdzi, że lekarka była nieuprzejma i nie udzieliła pomocy
Skarga na szpital. Aleksandra Ługowska twierdzi, że lekarka była nieuprzejma i nie udzieliła pomocy Mateusz Węsierski
29-letnia pacjentka twierdzi, że lekarka w miasteckim szpitalu potraktowała ją i jej matkę "w sposób nieludzki". Szpital od ponad miesiąca nie przesłał nam odpowiedzi. To już druga skarga na szpital od rodziny Ługowskich.

O skardze Aleksandry Ługowskiej na zachowanie lekarki w miasteckim szpitalu mieliśmy pisać już ponad miesiąc temu. Artykuł nie powstawał w oczekiwaniu na stanowisko szpitala, by zrównoważyć racje obu stron. Szpital miał kilka szans i ich nie wykorzystał. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi na wysłane mailem pytania. Jeszcze wczoraj próbowaliśmy kilka razy się dodzwonić do pani prezes lub rzeczniczki. Bez skutku. Dysponujemy jedynie pismem , które od szpitala dostała rodzina Ługowskich.

Aleksandra Ługowska, niepełnosprawna, chora na wodogłowie 29-latka z Wałdowa (gm. Miastko), twierdzi, że lekarka z miasteckiej izby przyjęć odmówiła jej udzielenia pomocy i była przy tym bardzo nieuprzejma. Wręcz "pyskata". Oto jej skarga na szpital.

- Krzyczała na nas, a mamę nazwała niemądrą - opowiada Ługowska.

Sprawa ma swój początek 19 kwietnia tego roku. Ługowska miała w Kościerzynie operację stopy. Likwidowano wrodzoną deformację. Na zabieg czekała 5 lat. W dwóch palcach u stopy włożono dwa druty Kirschnera.

- Od początku chodziłam w ortezie. To rodzaj sztywnego pancerza. Musiałam nawet w nim spać - opowiada.

17 czerwca miało nastąpić wyjęcie ostatniego druta ze stopy, ale 13 czerwca noga odparzyła się w bucie, bo jego materiał jest dość gruby i sztywny. Ługowskie postanowiły udać się do miasteckiego szpitala. Noga zsiniała i bolała. Szukały pomocy w izbie przyjęć.

- Pani doktor powiedziała od razu, że nie pomoże, bo trzeba jechać z tym do Kościerzyny - opowiada niepełnosprawna. - Nie chciała dać antybiotyku tłumacząc, że najpierw mają być badania na posiew. Gdy opatrunek był już zdjęty, nawet nie spojrzała na ranę. Pielęgniarka szybko ją zabandażowała, wcześniej odkażając. Lekarka i pielęgniarka wyszły z gabinetu zostawiając nas same.

Ługowskie twierdzą, że przyjmująca je lekarka "jest pyskata". Na ich szczęście o 16.00 tego samego dnia w sąsiedniej przychodni przyjął je dr Tomasz Chuchla. On bez problemu dał antybiotyk w aerozolu i nasmarował stopę maścią.- I to wystarczyło. Nic więcej nie musiał robić, a tymczasem dr X potraktowała nas w sposób nieludzki - komentują matka i córka.

W piśmie skierowanym do Ługowskich szpital odrzuca ich oskarżenia, ale…

- Mając na uwadze subiektywne odczucia, wyrażamy ubolewanie, że wizyta w naszym szpitalu mogła wywołać u Pani tyle ujemnych wrażeń - napisała prezes Beata Ładyszkowska licząc, że "przyszłe wizyty będą odbywały się bez zbędnego stresu".

Przeczytaj też o śmierci męża Barbary Ługowskiej

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miastko.naszemiasto.pl Nasze Miasto