Ścigała przyznaje się tylko do błędu popełnionego w specyfikacji przetargowej. Do konfliktu interesów - nie.
- Nasza firma popełniła błędy w wyliczeniu ceny, niedokładnie szacując liczbę uczniów, korzystających z autobusów na poszczególnych trasach. Oferta powinna być odrzucona, ale dyrektor Jarosław Ścigała był wyjątkowo pobłażliwy, zezwalając na dokonanie poprawek - mówi pracownik spółki PKS, który skontaktował się z naszą redakcją. - Ścigała poszedł na rękę, bo bez gminy Borzytuchom PKS poległby całkowicie. Przepadła za to oferta droższa o 100 zł miesięcznie, którą złożyło przedsiębiorstwo realizujące przewozy szkolne w gminie Studzienice. Podejrzewam, że Ścigała zadbał w ten sposób o interes spółki należącej do powiatu. W końcu jest on radnym powiatowym i przewodniczącym komisji budżetowej.
Jego zdaniem, w tej sprawie występuje też konflikt interesów. - Ścigała z jednej strony jest radnym powiatowym, a z drugiej dyrektorem, który w przetargu daje fory firmie należącej do powiatu - zauważa mężczyzna.
Sam Ścigała przedstawia diametralnie inny obraz sytuacji. Z jego relacji wynika, że błąd nie został popełniony przez spółkę PKS. Winowajcą jest on sam jako przełożony bezpośrednich autorów pomyłki.
- Popełniliśmy błąd podając w załączniku liczbę uczniów z 2010 roku, a nie na obecny rok szkolny. Nie wpłynęło to jednak na wyniki przetargu. Jakby nie liczyć, oferta spółki PKS byłaby tańsza niż firmy Wójcik ze Studzienic - zapewnia Jarosław Ścigała.
Więcej o tej sprawie i na temat przetargów przegranych przez PKS przeczytasz w piątek 19.08. w Dzienniku Powiatu Bytowskiego
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?