Radni i sołtysi bronią Ryszarda Leszke, byłego dyrektora GOK w Borzytuchomiu

Sprawa poruszana była podczas ostatniego posiedzenia Rady Gminy, podczas którego radni pytali wójta dlaczego stało się tak, a nie inaczej. Pytał również sam zainteresowany.

- Panie wójcie, jak to się stało, że powołana przez pana komisja konkursowa tak nisko oceniała mnie i moją nową koncepcję pracy na tym stanowisku i na rozwój miejscowego GOKu? Komisja konkursowa podczas mojej prezentacji zarzuciła mi, jako byłemu dyrektorowi, że nic się nie działo w GOKu, a młodzież wolny czas spędzała na przystanku PKS. Co było nieprawdą i temu kategorycznie zaprzeczyłem. Dowodem na moją aktywność są rekomendacje i dyplomy z imprez, na których moi wychowankowie zajmowali czołowe lokaty. Niezrozumiałym dla mnie jest również to, że członkowie komisji notorycznie przerywali mi moją prezentację. Odniosłem takie wrażenie, że komisja zwyczajnie nie była zainteresowana moją osobą.

Przeczytaj także o tym, jak Ryszard Leszke po 5 latach działalności kulturalnej został wysłany na "zieloną trawkę"

Po tych słowach wśród gminnych radnych zrodziła się burzliwa dyskusja na temat wyboru nowego dyrektora GOKu, a pod adresem wójta skierowano szereg pytań dotyczących Grzegorza Kopacza.

- O sprawie zrobiło się już bardzo głośno i nie sposób przejść obok tego obojętnie – mówi Irena Sałak, radna gminy Borzytuchom. Sprawą zainteresowali się nawet mieszkańcy gminy, którzy dotychczas wyrażali się o panu Leszke w samych pozytywach, a tu nagle się dowiadujemy, że ogłasza pan konkurs i nowym dyrektorem zostaje ktoś zupełnie nowy. Dlaczego Panie wójcie nie bierzecie pod uwagę głosu mieszkańców, którzy także mają jakiś pogląd na tę sytuację. Przecież dotychczas nie było żadnych uwag do pracy byłego już dyrektora. Już nawet w Bytowie o nas mówią, że lekką ręką oddaliśmy takiego działacza kultury.

Więcej o sprawie i komentarz wójta Witolda Cyby przeczytasz 5.04 w piątkowym wydaniu Dziennika Powiatu Bytowskiego.