Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr Grygiel, obserwator przyrody z Jasienia wie, jakie będzie tegoroczne lato. SPRAWDŹ!

Redakcja
Piotr Grygiel
Piotr Grygiel Łukasz Boyke
Czy tegoroczne lato będzie upalne, czy raczej deszczowe? Na kiedy planować urlop? W jakim okresie wakacji słońca będzie pod dostatkiem? O tym opowiada Piotr Grygiel, obserwator pogody z Jasienia (gmina Czarna Dąbrówka), który przygotowuje prognozy już nie tylko dla Kaszubów.

Jakie lato Pan przewiduje? Czy należy spodziewać się upałów, czy raczej chłodu z deszczem?

W obliczu narastających, nietypowych procesów atmosferycznych, zwanych popularnie – anomaliami, coraz trudniej jest „trafić” w odpowiednią prognozę pogody. I to nie tylko amatorom, prognostom tych zjawisk, ale, co ciekawsze, również sztabom profesjonalnych meteorologów uzbrojonych w najnowsze przyrządy i nośniki informacji. Trudność wynika tak z samej materii, która jest w ciągłym ruchu, na którą to mają wpływ różnorakie czynniki, jak i, zwłaszcza narastająco od kilkudziesięciu już lat, pogłębiające się anomalie. Zaburzenia dotyczą zwłaszcza zim oraz wiosny; zimy stają się przedłużeniem późnej jesieni, natomiast wiosny przebiegają dwufazowo: pierwsza część przedłuża ciepłą zimę, pozostała przypomina już lato. Również lato i jesień zaskakuje niespodziankami i coraz częściej odbiega od ustalonych wcześniej parametrów charakteryzujących pory roku klimatu w Polsce. Obecny rok pogodowo także przebiega nietypowo: zimę mieliśmy w przysłowiową kratkę, natomiast wiosna, wg moich wieloletnich notowań na terenie powiatu bytowskiego, jest najchłodniejszą od ponad 25 lat! Czy nadchodzące lato też będzie chłodne? Dotychczasowy pięciomiesięczny chłód tego roku (np. niektóre spółdzielnie mieszkaniowe w maju ogrzewały pomieszczenia!) kiedyś musi się skończyć. Liczę na temperaturową „rekompensatę”. Jest jednak to „ale”, które niepokoi, a mianowicie, „uparty” w naszą stronę, północno-zachodni kierunek spływu mas powietrza, czyli dzienny chłód i wilgoć oraz zimne, wręcz lodowate noce. W takiej sytuacji podłoże nie jest wygrzane. Ocieplenie nastąpi, ale bardzo stopniowo.

Czy z Pana obserwacji wynika, że także w tym roku wystąpią anomalia pogodowe (burze, gradobicia, susze)? Jak mieszkańcy powiatu bytowskiego powinni reagować na zmiany w pogodzie?

Tegoroczne lato będzie umiarkowanie ciepłe. Należy spodziewać się sporych huśtawek pogodowych; okresy dobrej, słonecznej i ciepłej aury przeplatane będą częstymi załamaniami pogody w postaci burz, ochłodzeń i deszczy. Miejscami (lipiec, początek sierpnia) burze mogą być gwałtowne z gradem i wirami powietrza. Na terenach pow. bytowskiego, a także całych Kaszubach, zjawiska te wystąpią punktowo i nie będą tak groźne, jak np. w południowej połowie Polski, gdzie miejscami pojawią się podtopienia i spore szkody gradowo-wiatrowe. Na Kaszubach i przyległych okolicach spodziewam się w lipcu i początkach sierpnia kilkunastu gorących, upalnych dni z ponad trzydziestoma stopniami w cieniu w ciągu dnia. Już końcówka czerwca będzie znacznie cieplejsza od wcześniejszych umiarkowanie ciepłych dni. Także końcówka lata, we wrześniu będzie letnia, czyli ciepła.
Pamiętajmy, iż podczas upałów, co w naszych warunkach klimatycznych jest pewną ekstremą, mogą następować nagłe załamania pogody w postaci burz, nierzadko połączonych ze zjawiskami tzw. białego szkwału, trąb powietrznych, opadów gradu i silnych wyładowań atmosferycznych. Jeżeli, będąc w oddaleniu od miejsc gdzie można się szybko schronić, nie słyszymy grzmotów i nie dostrzegamy silnego zachmurzenia, pierwszym zwiastunem zmiany jest lekki, zmienny temperaturowo wiatr, pojawiający się z różnych kierunków, coraz bardziej zamglone niebo i wypiętrzające się chmury. Tych symptomów jest znacznie więcej, np. tzw. „cisza przed burzą”, kiedy robi się „podejrzanie leniwie”, a odgłosy zdają się z „niskich rejestrów”.
Natomiast podczas burz, bezwzględnie unikajmy otwartej przestrzeni, ruchu, bliskości metalowych przedmiotów, wysokich urządzeń, nie przebywajmy na dachach, wieżach, górkach, itp., w pobliżu urządzeń energetycznych, w pobliżu zbiorników wodnych, łąk, między pojedynczymi kępami drzew stojących w polu, pod drzewami, nie używajmy telefonów, parasolek, a nawet wędek. Jeżeli burza nas zaskoczy, a w pobliżu mamy swój samochód, należy niezwłocznie się w nim znaleźć, zamknąć wszystkie szyby i przeczekać. Szczelny samochód imituje tzw. „klatkę Faraday’a”, więc chroni wnętrze od penetracji elektrostatycznej. Jako ciekawostkę podam zdarzenie, które osobiście doświadczyłem: otóż wbrew zaleceniom moich rodziców podczas burzy schroniłem się pod wysokie drzewo rosnące w polu, burza już przycichała, przestawało padać, gdy nagle nastąpił błysk i rozległ się ogłuszający huk, a z drzewa posypały się gałęzie, liście. Zaraz też pojawił się dym i drzewo zaczęło płonąć. Byłem wówczas mocno przerażony i łamiąc dalej burzowe przestrogi, zdjąłem sandały i boso zacząłem biec przez świeżo ścięte – ściernisko do najbliższego, w zasięgu wzroku, odległego o kilkaset metrów, zabudowania. Na szczęście udało się dobiec, ale nogi mocno krwawiły. Byłem również świadkiem, kiedy pojawiła się niewielka chmura, a z niej uderzyły dwa lub trzy niebieskawego koloru (wysoko termiczne) „syczące” pioruny trafiając w linię wysokiego napięcia. Nastąpił syk, posypały się iskry, a druty (wszystkie trzy linie!) grubości okazałego kciuka opadły na ziemię, dalej iskrząc i sycząc. Po tych wyładowaniach, niewielkich rozmiarów, chmura burzowa (z niej tylko rosiło) natychmiast rozwiała się niczym zjawa. Przybyłe energetyczne pogotowie czyniło wywiad podejrzewając sabotaż, gdyż nikt nie zauważył, że była w okolicy jakaś burza. Wspomnę jeszcze o jednym zdarzeniu: podczas ścinki w lesie, będąc w pobliżu dużego, leśnego ciągnika, zaskoczyła nas gwałtowna burza, gdy nagle piorun uderzył w maszynę, a nie w otaczające ją wysokie drzewa. Operatorowi zamkniętemu w kabinie, na szczęście nic groźnego, oprócz strachu, nie stało się.
Pamiętajmy również i o tym, aby podczas upałów nie forsować wysiłku, nie przegrzewać organizmu, chronić skórę przed nadmiernym opalaniem, nie stosować używek (np. wysokoenergetycznych), uzupełniać płyny (woda, soki). Mój najstarszy syn Michał, uczestniczący w imprezach kolarskich, w tym organizowanych przez Cz. Langa, często informuje mnie jak odpadają z czołówki ci, którzy rezygnują z płynów podczas forsownej jazdy rowerowej.
Jeśli mowa o płynach, a w zasadzie o ich niedoborach, warto tu zasygnalizować o deficycie wilgoci w glebie, będącym wynikiem braku opadów i wysokich temperatur. Na naszym terenie różnie z tym bywa i będzie. Mamy niezwykle urozmaiconą strukturę geofizyczną. Bogatą rzeźbę terenu, szatę roślinną, mozaikę jakościową gleby. Jak na razie nie cierpimy na chroniczny niedobór wody „transpiracyjnej”. W tym roku, po słabo śnieżnej zimie, szczególnie w marcu, dało się rolniczo odczuć przejściowy niedosyt wilgoci, ale kwietniowo-majowe opady, a także niskie temperatury, zahamowały ten proces. W okresie nadchodzącego lata, poza krótkimi okresami niedoboru podczas upałów, nie przewiduję klasycznej suszy. Natomiast, jako agrotechnik, twierdzę, że przy dzisiejszej technice i organizacji, przejściowe deszcze nie przeszkodzą rolnikom w żniwach. W ubiegłym roku było podobnie; padało często, a zbiory zbóż i rzepaku odbyły się w terminie.

Jakie wnioski płyną obecnie z Pana obserwacji meteorologicznych? Czy klimat faktycznie się ociepla? Jeśli tak, to jaki to będzie miało związek z człowiekiem?

Wszyscy jesteśmy poddani wpływom aury. Jest to zjawisko globalne, konieczny czynnik, warunkujący życie na Ziemi. Swoisty papierek lakmusowy. Wszystko co pozostaje w obiegu cienkiej i wiotkiej życiodajnej warstwie globu działa wzajemnie. Czynnik ludzki, zwłaszcza teraz, przy tak licznej populacji i eksploatacji zasobów globu, ma coraz bardziej wiodące znaczenie, np. miliony samolotów nad naszymi głowami oraz innych „gazujących” pojazdów i kominów. Niestety, życiodajna warstwa Ziemi „nabrzmiewa” szkodliwymi spalinami. W pogodzie, istotne znaczenie ma newralgiczna naturalna sfera koloidalna, wrażliwa warstwa, swoista powłoka nad ziemią. Wprowadzane w jej struktury, kilka kilometrów ponad poziom powierzchni Ziemi, obce, szkodliwe gazy (gł. samoloty), oprócz „mieszania” warstw, pozostawiają „sztuczne” koloidalne drobiny, zakłócające naturalne procesy dyfuzji i kondensacji. Stąd nie dziwią mnie narastające anomalie i groźne zjawiska w pogodzie. Jak wspominałem, ostatni, namolny, północno-zachodni kierunek spływu mas powietrza nad Polskę skutkuje przedłużającym się chłodem. Tak naprawdę, jak dotychczas tego roku, pogodę kształtuje u nas… duża wyspa, jaką jest Grenlandia. Moje prognozy pogody są , oprócz zdobytych obserwacji spektrum przyrodniczego, wynikiem analiz osobistych z kilkudziesięciu lat czynionych zapisów parametrów meteorologicznych, a także niektóre wartości z okresów ponad stu letnich. Tu ciekawostka: w przeciwieństwie do głoszonych alarmistycznie danych o gwałtownym ocieplaniu się klimatu, u mnie (z wyjątkiem 2014 r.) od 7 lat średnioroczna maksymalna temperatura, w stosunku do lat poprzednich, obniżyła się wyraźnie. Jest po prostu – chłodniej! Daje się to odczuć fenologicznie.

Obserwuje Pan nie tylko zjawiska meteoroligiczne, ale również faunę i florę. Co "słychać" wśród zwierząt? Czy pojawiają się jakieś niepokojące symptomy? Słyszałem, że w tym roku do Polski przyleciało mniej bocianów niż zwykle. Czym może być spowodowana taka tendencja? Czy tego rodzaju niekorzystne tendencje dotyczą też innych ptaków? Może również żurawi, czy jaskółek?

Ogólnie mówiąc – fauna i flora, jej indywidualne, czyli gatunkowe bogactwo, jest pod moją stałą obserwacją. Dobrze jest pozostawać przez dłuższy czas, jako obserwator, w tym samym środowisku. W powiecie bytowskim, nieprzerwanie od czterdziestu lat, oprócz zjawisk atmosferycznych, pod stałą moją obserwacją pozostają tutejsze rośliny i zwierzęta. Całość „wkomponowuję” w zasób zdobytej wiedzy, która później służy do „roztropnych” prognoz i przewidywań, nie tylko o znaczeniu lokalnym. Mam przecież świadomość, że zdarzenia te i ich wartości nie posiadają granic i ograniczeń. To już w starożytności znany filozof, Heraklit z Efezu powiedział, że „wszystko płynie” (panta rhei), czyli nie stoi w miejscu (niestety, niektórym się tak wydaje), jest w ciągłym ruchu. Od siebie dodam, iż jednocześnie nic nie jest takie same.
W ostatnim okresie niepokoi mnie, dająca się zauważyć rosnąca ilościowa dysproporcja wśród zwierząt - na linii drapieżca-ofiara. Ciągle powszechna chemizacja, zwłaszcza nieprawidłowo stosowana, w rolnictwie, w sadownictwie, w przydomowych ogródkach, także toksyczne odpady i niechlujstwo magazynowe powodują niepohamowane straty w przyrodzie ożywionej. Do tego dochodzi bezmyślna dewastacja, szkodliwa chciwość i wygoda ludzi, nie mówiąc o narastających potrzebach materialnych. Jest to zjawisko groźne, gdyż trudno uleczalne, prowadzące do dalszej nierównowagi w ekosystemie. Słabnąca równowaga w przyrodzie, będąca, tak jak powiedziałem, wynikiem rosnącego na nią wpływu człowieka, który notabene uważa się za istotę rozumną, objawia się narastającymi, dysharmonicznymi zjawiskami. W moim środowisku obserwuję, np. gwałtowny wzrost populacji srok, które „trzebią” wokół siebie wszystko „co się rusza” i chce żyć, a co znajduje się w zasięgu drapieżnej możliwości tego ptaka. Doskonale wykorzystują przy tym siedliska człowieka, często podkradając gotową karmę przeznaczoną dla zwierząt hodowlanych, ale nie tylko. Czynią to w sposób przemyślany, a tym samym dając asumpt do stwierdzenia, iż obserwujemy się nawzajem. Generalnie, przybywa przyrodniczych drapieżców. Na linii drapieżca-ofiara, ten pierwszy, jakby bardziej inteligentny, przebiegły i zdobywca, w „mętnym środowisku” radzi sobie lepiej, stąd tendencja negatywna, jeśli chodzi o przetrwanie słabszych gatunków, pozostających w roli ofiary. Zastrzegam, iż wyłączam z tego grona „niewinnych”- tylko owadożerców! W moim zasięgu obserwacji, notuję malejącą z roku na rok populację drobnych ptaków śpiewających oraz wyłącznie owadożernych np. jaskółek i jerzyków oraz innych.
Pytanie Pana dotyczy również większych ptaków, np. bocianów i żurawi, które wspaniale urozmaicają nasz przyrodniczy krajobraz. Otóż, zarówno te pierwsze, jak i drugie, objęte gatunkową ochroną (w Polsce, Unii Europejskiej) również przeżywają swój trudny okres. Popularne boćki niemal w 50 procentach rocznego okresu przebywają poza naszymi, polskimi terenami. Ich „emigracyjny” pobyt na terenach afrykańskich jest dla nich niekontrolowanym zagrożeniem; w niektórych miejscach, niestety, po prostu poluje się na nie; stają się kłusowniczym łupem przeznaczonym na „rożno”. Nawet wymienione przeze mnie jaskółki, przy pomocy specjalnie skonstruowanych lepowych kijów i drutów, zgarnia się do torb przeznaczając na karmę. Sam byłem kiedyś poczęstowany, bardzo cienkimi i ” tłustymi” kiełbaskami z jaskółek. Natomiast, wracając do „boćków”, te podczas długotrwałej podróży do i z powrotem, liczącej nawet do kilkunastu tysięcy kilometrów, np. do Południowej Afryki, narażone są, oprócz naturalnych ataków, np. orłów, na szereg zagrożeń, na które nie są przygotowane. Otóż, nasze boćki, od pokoleń, korzystają z dwóch szlaków „lotniczych”: te bardziej z Zachodniej Polski lecą na Zachód Europy, aby przez Gibraltar dostać się do Afryki, natomiast te bardziej ze Wschodniej Polski „idą” szlakiem bałkańskim, oblatują Morze Marmara osiągając Bliski Wschód Azji i dalej Afrykę. Ten drugi kierunek, w ostatnich latach, jest szczególnie dla nich niekorzystny z powodu toczących się w rejonie Bliskiego Wschodu działań militarnych. Natomiast, tak pierwsze, jak i drugie, mają wspólny problem z powodów pokojowo-cywilizacyjnych, tzn. rosnącego wysycenia przestrzeni przelotowej ptaków przez samoloty i inne pojazdy latające. Bociany należą do ptaków na tyle ciężkich, iż aby uzyskać odpowiednią wysokość do dalszego szybowania, muszą wykorzystywać silne prądy powietrza, a kiedy już trafią na silnie wznoszący, osiągają nawet kilka kilometrów wysokości. W tym roku, w marcu, mój zięć lecąc nad Turcją, na wysokości 7 000 m! zauważył, jak duże stado bocianów rozpierzchało się przed samolotem. Niektóre lotniska nawet stosują określone metody odstraszania ptaków. Kolejnymi utrudnieniami jest zanik starych, typowych chat i zabudowań, które zachęcały boćki do budowy gniazd; te „dorodniejsze” mniej nadają się na bocianie zasiedlenie i niestety, jeśli pojawi się takie gniazdo, jest zaraz usuwane, a przeniesione w inne miejsce, upatrzone przez człowieka, nie przez ptaka, jest natychmiast opuszczane. Żurawie, w przeciwieństwie do bocianów, lecą nieco inaczej i nie odlatują od nas aż tak daleko., za to, jako bardziej płochliwe oraz jednostki o „wysokiej indywidualności” tracą swoje dzikie ostoje z powodu kurczących się obszarów o niskiej penetracji człowieka, szczególnie zagraża im głośna turystyka, komunikacja, w tym lotnicza, wycinka drzew, zagospodarowywanie „oczek” wodnych, przemysł, gwałtownie rosnąca populacja czworonożnych drapieżników, a szczególnie zbyt duża ilość dzików, przed którymi nie mogą się obronić. Osobny temat to zanik populacji czarnego bociana i znaczny ubytek dzięcioła czarnego, bytujących w naszym rejonie; oba gatunki leśne są z natury niezwykle płochliwe, z powodu wycinki starszych drzew i przerzedzania lasów, mocno cierpią. Dodam, iż ptaki te znajdują się na tzw. czerwonych listach, czyli mogą ulec całkowitej zagładzie. Szkoda, że profesjonalni ornitolodzy słabo biją na alarm. Jeden z nich odpowiedział mi, że głównym zagrożeniem dla ptaków są …koty!! Dla pewnej równowagi dodam, a wiadomości mam od moich informatorów, m.in. klasyfikatorów szkód rolniczych, iż populacja dzikich gęsi ma się u nas dobrze; jest ich sporo, gniazdują, a np. gatunek inwazyjny – bernikla kanadyjska powoli zadamawia się na dobre.
Dziwią mnie sensacyjne wiadomości o wilkach w lasach bytowskich. Współpracowałem z nieżyjącym już dr inż. Krzysztofem Włodkiem, Wojewódzkim Konserwatorem Przyrody (słupskie), leśnikiem i specjalistą zwierząt drapieżnych, który uznał moje obserwacje i w połowie lat osiemdziesiątych, odnotował stałą obecność tego gatunku na naszym terenie, czego wynikiem był zapis prof. dr hab. Andrzeja Bereszyńskiego, znawcy i hodowcy wilków, w książce pt. „Wilk w Polsce i jego ochrona”. Również, z mojej inicjatywy Wikipedia dokonała zmiany zapisu informacyjnego, umieszczając potwierdzoną wiadomość, iż w PK „Dolina Słupi” po latach niebytności ponownie zadomowiły się wilki. Dalej tu są, spotykam je oraz co roku, obserwuję wilcze „sznurówki”, czyli tropy, tzw. ślad w ślad, świetnie widoczny na świeżo napadanym śniegu. Mam aktualne zaproszenie do „bazy hodowlanej” wilka w Puszczy Noteckiej, może mi uda się ją odwiedzić. Poza tym notuję tu jeszcze obecność w lesie niezwykle rzadkiego ptaka – cietrzewia, ale niestety, od kilku lat nie widuję puchacza; trzy lata temu jeszcze go słyszałem.

Dziś prognozuje Pan nie tylko dla mieszkańców powiatu bytowskiego. Kto jeszcze zwraca się do Pana o pomoc? Może wydał Pan w ostatnim czasie ciekawą publikację? Uczestniczył Pan w ciekawej konferencji. Proszę opisać w kilku zdaniach?

Pomimo moich uciążliwych, wieloletnich kłopotów ze zdrowiem i szybkiej ucieczki lat, nie „składam broni”, nie poddaję się w „słabsze” dla siebie dni, a każdy z nich jest dla mnie zbyt krótki. Cieszę się z każdej darowanej chwili, możliwości obserwowania przyrody, pięknego oblicza świata i dociekania jego niesamowicie zaskakujących tajemnic. Pasja i różnorodne, aczkolwiek spójne metafizycznie, zainteresowania, podtrzymują na duchu i przynoszą określone plony.
Dzisiaj, po latach, otrzymuję dziesiątki telefonów od różnych osób z całej Polski z prośbami o indywidualną prognozę pogody, o odpowiedzi w sprawach przyrodniczych, poradę osobistą itp. . W miarę swoich możliwości staram się nie zawieść. Ostatnio płyną prośby m. in. od górali, aby wysyłać do nich komunikaty o ew. zagrożeniach pogodowych. Tak czyniłem w ub. roku, za co dziękowali, a w tym roku otrzymali mój pierwszy komunikat w maju, na trzy godziny przed ulewą na Podhalu. Pojawiły się też zapytania o pogodę od rybaków kutrowych. Oprócz obserwacji, regularnie pogłębiam przyrodniczą wiedzę, uczestnicząc w spotkaniach naukowych, międzyuczelnianych, jak i grupach problemowych. Ostatnio uczestniczyłem jako b. członek Zarządu i Rady Społeczno-Naukowej PK „Dolina Słupi”, członek Koła Przyjaciół PK „Dolina Słupi” i Miłośników Regionu, rzeczoznawca, w sympozjum na temat powołania do życia Pałuckiego Parku Krajobrazowego.
Otrzymuję ciekawe publikacje na interesujące mnie tematy. Sam jestem autorem kilku literackich książek, piszę i publikuję wiersze, posiadam kilkanaście wyróżnień OKP i MKP, dyplomy, podziękowania i szereg zaproszeń do znanych powszechnie miejsc kultury i placówek oświatowych. Piszę ponadto artykuły, eseje, reportaże, recenzje, fraszki, za które również otrzymałem dyplom, aforyzmy i limeryki. Utwory moje znajdują się w dwudziestu almanachach, czasopismach, dziennikach, mapach i wydaniach okazyjnych. Wydano moje biografie w dwóch słownikach (Inowrocław, Tarnowskie Góry). Jestem po debiutach w: TVP, lokalnym i ogólnopolskim radiu, internecie. Zapraszany na Zjazdy i Forum. Za kilka dni będę uczestnikiem VI Zjazdu Kujawiaków. Ostatnio Starostwo Słupskie z pomocą Gminy Czarna Dąbrówka i Starostwa Bytowskiego wydało monografię naukową mego autorstwa o chrząszczach. Wszystkie moje publikacje promują Region, w którym żyję; moją Małą i Dużą Ojczyznę. Aktualnie pracuję nad pierwszą książką o charakterze prozatorskim, a macierzysta uczelnia, dzisiaj p.n. Uniwersytet Przyrodniczy, odnowił moje, uzyskane tam, Absolutorium dziękując za: „jak najlepsze wykorzystanie wyniesionej z uczelni wiedzy w pracy dla dobra wspólnego oraz za szerzenie renomy naszego Uniwersytetu.”

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto